[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwłaszcza kiedy widzę, jak tysiące ludzi w milowych kolejkach, lgnących się wzdłuż kilku bloków, czeka tak okropnie cierpliwie na miejsce i możność wejścia.Słowo daję, było mi pilno wydostać się jak najprędzej z tego cholernego Broadwayu.No i miałem szczęście.W pierwszym sklepie, do którego wstąpiłem, znalazłem płytę z "Małą Shirley "Gans".Zażądali aż pięć dolarów, bo płyta należała już do rzadkości, ale nie żałowałem forsy.Nie macie pojęcia jaki się nagle poczułem szczęśliwy.Doczekać się nie mogłem chwili, kiedy będę wreszcie w parku i odszukam Phoebe, żeby jej dać ten prezent.Po wyjściu ze sklepu z płytami przechodziłem koło drugstore'u, więc wstąpiłem, bo przyszło mi na myśl żeby zadzwonić do Jane i dowiedzieć się, czy już przyjechała do domu na wakacje.Zamknąłem się w budce telefonicznej i nakręciłem numer.Pech chciał, że odezwała się matka Jane, więc odłożyłem słuchawkę.Nie miałem ochoty na długie gadki z matką Jane.Nie palę się w ogóle do telefonicznych rozmów z matkami znajomych dziewcząt.Może szkoda, że nie spytałem chociaż, czy Jane już jest w domu.Tyle mogłem zrobić bez wielkiej fatygi.Ale jakoś mi się nie chciało.Do takich rozmów trzeba być w nastroju.Musiałem jeszcze postarać się o bilety do teatru, kupiłem więc gazetę, żeby zobaczyć, co i gdzie grają.z powodu niedzieli grały tylko trzy teatry.Niewiele myśląc wziąłem dwa bilety na parter, na sztukę: "Znam moją ukochaną".Było to, zdaje się, jakieś benefisowe przedstawienie czy coś w tym rodzaju.Nie bardzo byłem ciekawy tej właśnie sztuki, ale wiedziałem, że Sally - królowa kabotynek - będzie w siódmym niebie, kiedy jej powiem, że mam na ten spektakl bilety, ponieważ grali w nim Luntowie.Sally lubi sztuki, które uchodzą za nadzwyczaj wyrafinowane i pikantne i w których występują Luntowie albo ktoś w tym stylu.Ja tego nie lubię.Jeżeli mam być szczery, w ogóle nie palę się do teatru.Pewnie, lepsze to niż kino, ale zachwycać się nie ma powodu.Przede wszystkim nie cierpię aktorów.Aktorzy na scenie nie zachowują się wcale tak jak prawdziwi ludzie.Tylko im się zdaje, że to umieją.Niektórym, tym najlepszym w pewnym stopniu to się udaje, ale nie na tyle, żeby mnie porwać.Bo jeśli któryś aktor jest naprawdę świetny, wyczuwa się, że on wie, że jest świetny, a to psuje całe wrażenie.Na przykład taki sir Lawrence Olivier.Widziałem go w "Hamlecie".D.B.zaprowadził mnie i Phoebe na to przedstawienie w zeszłym roku.Najpierw zafundował nam lunch, a potem i teatr.Sam już przedtem widział Oliviera w "Hamlecie" i tak o tym opowiadał podczas lunchu, że zapaliłem się, aby także to zobaczyć.Ale nie bardzo byłem zachwycony.Nie rozumiem, co takiego nadzwyczajnego widzą ludzie w tym Olivierze.Głos ma wspaniały, to prawda, przystojny jest bardzo, przyjemnie też na niego patrzeć, kiedy się rusza, na przykład w scenie pojedynku czy tym podobnych, ale nie był takim Hamletem, o jakim nam D.B.opowiadał.Wyglądał raczej na wspaniałego generała niż na smutnego chłopaka w okropnych tarapatach.Najlepsza z całego przedstawienia wydała nam się ta scena, kiedy brat Ofelii - ten, co to na końcu pojedynkuje się z Hamletem - wybiera się w podróż, a ojciec daje mu mnóstwo dobrych rad.Stary gada, poucza syna, a tymczasem Ofelia robi bratu rozmaite kawały, wyciąga mu szpadę z pochwy, drażni go, zaczepia; chłopak kręci się, jak może, bo musi udawać, że go szalenie interesują te ojcowskie brednie.To było fajne.Ubawiłem się tą sceną naprawdę.Ale niestety nie było wiele scen w tym guście w całej sztuce.Małej Phoebe najbardziej się Hamlet podobał, kiedy głaskał swojego psa po głowie.Uważała, że to było zabawne i sympatyczne.Racja.Powinien bym tę sztukę Przeczytać.Bo taką mam już naturę, że muszę każdą sztukę sam przeczytać, żeby naprawdę poznać treść.Kiedy aktor recytuje tekst, nie słucham właściwie treści.Wciąż czekam w napięciu, czy nie wytnie lada chwila jakiejś kabotyńskiej sztuczki.Kiedy już miałem bilety na spektakl Luntów, wsiadłem w taksówkę i kazałem się zawieźć do parku.Powinienem był raczej pojechać koleją podziemną, bo z forsą już było marnie, ale chciałem co prędzej wydostać się z tego cholernego Broadwayu.W parku było ponuro.Nie bardzo zimno, ale słońca wciąż ani śladu, wyglądało mi na to, że nic tutaj nie znajdę prócz psiego łajna, plwocin i obrzynków cygar a na ławkach strach było przysiąść, żeby portek nie przemoczyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Jerome R. Corsi The Late Great U.S.A., The Coming Merger With Mexico and Canada (2007)
- Charles Dickens Daw
- Gail Z. Martin Polegli królowie 01 Zaprzysiężeni
- Pratchett Terry Mort (2)
- Access 2000 Księga eksperta (2)
- Chmielewska Joanna Wszystko czerwone.BLACK
- Ludzie w nienawisci Krzysztof A. Zajas
- Hume Dav
- Bialolecka Ewa Tkacz Iluzji (2)
- Deaver Jeffery Kolekcjoner kosci
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotoexpress.opx.pl