[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A może, kiedy tak gorliwie oskarżałpozostałych, odsuwał podejrzenia od własnej osoby? Tenświat jest wyjątkowo wredny i ja automatycznie zaczynampodejrzewać tych, co są niéskazitelnie czyści, jak śnieg.I20Przez dłuższą chwilę Generał patrzył na mnie w milczeniu,a potem spojrzał na zegarek.Może po powrocie uda ci się złapać parę godzin snu.Wyśpię się po odzyskaniu szatańskiego wirusa.człowiek długo nie wytrzyna bez snu, Cavell odparłbardzo poważnym tonem.To nie potrwa długo; panie generale.Obiecuję.W ciągutrzydziestu sześciu godzin szatański wirus znajdzie sięz powrotem w Mordnn.Trzydzieści sześć godzin powiedział i przez chwilę się 5sięzastanawiał.Komu innemu roześmiałbym się w twarz.ale-Tobie tego bym nie zrobił,bo mnie oduczyłeś.Ale jednak._trzydzieści sześć godzin!Generał pokręcił głową.Wychowano go według starejszkoły i był zbyt kulturalny,żeby nazwa_ mnie głupcem,_ pyszałkiem czy blagierem.rze-_ő.Mówisz o wirusach = odezwał się w końcu.A co_ z mordercą?Najważniejsze są wirusy,a to,czy morderca zginie,czyzostanie przekazany policji,nie wydaje się aż tak ważne._ Niech sam się o siebie martwi.Ja bardzo martwię się o ciebie.Bądź ostrożny,Cavell.chyba trudno ci to będzie przyjąć do wiadomości,ale on niemoże okazać się sprytniejszy i bardziej niebezpieczny odciebie powiedział,a potem wyciągnął rękę i delikatniepoklepał mnie pod lewą pach_.= Przypuszczam,że zabieraszhanyatti na noc do łóżka.Wiesz,że nie pozwalam ci goużywać?= Ja go tylko ludziom pokazuję dla postrachu,panie gene-rale.ano ,- Dobre sobie.dla postrachu.przecież tym możnaprzyprawić o zawał.Ale cię nie aresztuję.Jak Mary?- Dziękuję,dobrze.Przesyła poz.drowienia.Oczywiście z Alfringham - rzekł wbijając we mnie __wzrok,ale chyba na chwilę zapomniał,że prawdopodobnietylko ja spośród jego podwładnych nie kulę się pod tym jegospojrzeniem.- Nie powiedziałbym, że jestem zachwycony,kiedy moją córkę.jedyne moje dziecko.wciąga się w cośtakiego.- Potrzebowałem i wciąż potrzebuję osoby, której mógł-bym wierzyć bez zastrzeżeń.Taką osobą jest Mary.Pan znaswoją córkę pewnie równie dobrze jak ja.Nienawidzę_ spraw,którymi się zajmujemy, ale im bardziej ich niena_vidzi, tymtrudniej utrzymać ją od niech z dala.Uważa, że nie należypuszczać mnie samego.I tak w ciągu dwudziestu czterechgodzin sama przyjechałaby do Alfringham.Generał patrzył na mnie przez chwilę, a potem wolnopokiwał głową i odprowadził mnie do drzwi.Rozdział siódmyDoktor MacDonald był dużym, masywniewbudowanym mężczyzną pod czterdziestkę, ogorzałym i zpozoru tryskającym zdrowiem - typ dość często spotykanywśród tej części ziemiaństwa, która nie zajmuje się pracą ispędza wiele czasu na świeżym powietrzu, przeważnie uga-niaj_c się konno za lisami.Miał włosy, brwi i wąsy w kolorzepiasku _oraz gładką, okrągłą i nalaną twarz o czerwonymzabarwieniu, wskazującą na zamiłowanie do pełnego stołu,dobrze zaopatrzonej piwnicy i codziennie nowej żyletki, atakże na rozpoczynającą się chorobę serca.Zawsze impono-wał masywną, nieco wyniosłą postacią, lecz teraz nie wyglą-dał najlepiej.Ale nikt nie wygląda dobrze, kiedy przecierazaspane oczy, otwierając drzwi niespodziewanemu gościowio szóstej piętnaście w taki ciemny, deszczowy i okropniezimny poranek w październiku.Nie powiedziałbym, że przywitał mnie serdecznie.- Kto tu do jasnej cholery tak się dobija o tej porze!?-spytał MacDonald.I22_- Drżąc z zimna, ciaśniej owinął szlafrokiem swoje zwaliste nger_ ciało; zdołał otworzyć jedno oko na tyle,by poznać mnie w_ bladym świetle, padającym z przedsionka za jego plecami.- Cavell! Co to ma znaczyć,u diabła?- Przepraszam cię,MacDonald - powiedziałem grzeczniei od razu dodałem - Wiem7że to nieodpowiednia pora,ałe_ muszę z tobą porozmawiać.To pilne.- Nic niejest tak cholernie pilne,żeby o tej porze wyciągaćczłowieka z łóżka - stwierdził z wściekłością.= Wszystko cowiem, już powiedziałem policjantom, a w innych sprawachkontaktuj się ze mną w Mordon.Przepraszam, Cavell.Dobranoc! A raczej do widzenia!Cofnął się i chciał zatrzasnąć mi drzwi przed nosemnie zdążyłem nic powiedzieć,więc podeszwą prawego buta przy-trzymałem je,a potem gwałtownym kopniakiem otworzyłemna ościerz.Nagłe przeniesienie ciężaru ciała na.lewą chorąnogę wcale nie zrobiło jej dobrze,ale to nic w porównaniu z.prawym łokciem MacDonalda,którego musiały uderzyćotwierającé się drzwi.Kiedy bowiem wszedłem do środka,__ trzymał się lewą ręką za łokieć i podskakiwał jak tańczący_ derwisz,używając stosownego do sytuacji języka - miesza-_ niny eleganckich zwrotów i niecenzuralnego szkockiegożargonu,z przewagą tego ostatniego.Byłem pod wrażeniemtej wiązanki.Minęło z dziesięć sekund,zanim na dobreuświadomił sobie,że tam stoję.- Wynoś się! - warknął gniewnie ze wściekłą miną.-_ Natychmiast wynoś się z mojego domu,ty._ _ Zaczął przeklinać moich przodków,ale mu przerwałem.- Słuchaj,MacDonald,dwóch ludzi nie żyje.A szaleniec,który łatwo może zwiększyć liczbę martwych do milionów anociągle jest na wolności.Twoja wygoda przy tym się nie liczy.; ; Chcę,żebyś mi odpowiedział na parę pytań.I to naty-chmiast- Ty chcesz? A kim tyjesteś,że możesz czegoś chcieć? - Na _chjego wykrzywionych bólem grubych wargach pojawił sięgrymas szyderstwa, lecz powrócił do swego oksfordzkiegoakcentu.Wszystko o tobie wiem, Cavell.Wyrzucili cię zMordon, bo nie umiałeś trzymać języka za zębami.Jesteśtylko tak zwanym prywatnym detektywem, ale pewniedoszedłeś do wniosku, że więcej zarobisz tutaj niż na tychrozwodowych brudach, w których specjalizują śię tacy jakty.Bóg jedyny wie,jak ci się udało tu wkręcić, ale wolałbym,żebyś się natychmiast stąd wyniósł.Nie masz prawa o nicmnie pytać.Niejesteś policjantem.Gdzie twoja legitymacja?No, pokaż ją!Nie starał się ukryć szyderstwa, które malowało się na jegotwarzy, a przy tym ton jego głosu był co najmniej pogard-liwy.Nie miałem żadnej legitymacji, więc zamiast niej pokaza-łem mu hanyatti [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •